czwartek, 28 kwietnia 2011

Tortury nad siostrą sasasa:D

Podczas Świąt wiadomo jak jest. Podniosła atmosfera, dużo jedzenia i to samo co zawsze w telewizji.
Żeby urozmaicić sobie czas...torturowałam siostrę!:D Tortury nie były straszne, bo upiększające:) Jednakże wymagały od niej sporo cierpliwości.

Kaśka, bo tak ma na imię moja siostra, ma długie i wysuszone włosy, to od słońca, to od farby a innym razem od suszarki. Postanowiłam zrobić jej maskę na włosy.
2 żółtka
2 łyżki oliwy z oliwek
klika kropel cyrtyny
Z żółtek i oliwy ukręcamy domowy majonez, i dodajemy kilka kropel cytryny. Nakładamy na włosy, zawijamy filią, lub nakładamy czepek, na to ręcznik i czekamy 20 do 30 min.Problem w tym, że na Kaśkę nie zadziałało to ani trochę:(
Następnym razem... mam nadzieję, że tego nie czyta, bo z zaskoczenia może nie zdąży się obronić... potorturuję ją maską z naftą kosmetyczną i olejem rycynowym. Ponoć skuteczność pewna. Ale do tego muszę przejść się do apteki...

Następną torturą był mój standardowy zestaw: pilling cukrowy, maseczka z jabłka i maseczka z drożdży.
Do maseczki z jabłka nie miałam miodu i dostała na twarz samo jabłko. Ale.... była zachwycona. Siostra ma cerę w czarne kropeczki, zwłaszcza na nosie... Tzn. miała. Maseczka podziałała na nią rewelacyjnie!! Jabłuszko oczyściło pięknie wszystko, a efekt był szczególnie widoczny na nosku:)
Drożdżowa maseczkę nałożyłam jej po to żeby efekt się dłużej utrzymał. Zawarty w drożdżach cynk spowalnia namnażanie się bakterii a co za tym idzie pryszczy.
Po tych zabiegach myślę, że mam przebaczone te "nie ruszaj się, siedź spokojnie" itp.:):):)

Piling enzymatyczny z ananasa! do twarzy i na stopy

Pomyślałam sobie " ach, odpicuje się na Święta"!
Chciałam spróbować czegoś nowego niż tylko pilling cukrowy do twarzy czy pilling ze sklepu.
Wyszukałam w sieci pillingi domowe enzymatyczne. Wypróbowałam ten z ananasa:)
Pillingi enzymatyczne dobre są dla cery z naczynkami. Ale do rzeczy!

Moje proporcje:

2 cm plastra ze świeżego, obranego ananasa ( w sieci pisało o całym, ale 2 cm były wystarczające na twarz i dekolt
łyżka miodu
troszkę płatków owsianych (moja wariacja, płatki owsiane pcham wszędzie:)

Można zmiksować owoc, ale że nie chciało mi się wyciągać całej machinerii  pokroiłam go w drobne kawałki i roztarłam widelcem na papkę. Wymieszałam wszytko i na gębę.. Uważałam bardzo na oczy, i radze Wam to samo.

W sieci pisało coś o kilku minutach do 7 minut. Spokojnie wystarczają 3min. Ja po 2 zaczęłam zmywać bo zaczęłam czuć mrowienie. Pilling cudny:) Twarz gładka i różowiutka- tzn o zdrowym kolorze:)

Zjadłam troszkę ananansa, bo co zdrowe w kuchni na twarz to i dobre od wewnątrz:) Nigdy nie lubiłam tego owocu, ale zawsze w deserach były te z puszki... Wprost rozpływałam się na świeżym!
Słodki jednak był strasznie, a obrałam cały. Żeby się nic nie zmarnowało zmiksowałam resztę, dodałam 2 łyżki miodu i na stopy. i trzymałam 15 minut. Skóra na piętach zrobiła się delikatniejsza, i łatwiejsza do zadbania w postaci ścierania. Po za tym ten zapach. Nie to co po całym dniu pracy! heheh:)

środa, 20 kwietnia 2011

Masaż bańką chińską- czyli bolesna walka z cellulitem

Masaż bańką chińską "sprzedała" mi koleżanka, a właściwie w tedy współlokatorka, którą teraz serdecznie pozdrawiam!!:)
Bańkę chińską bez problemu można dostać w aptece. Koszt tak między 20 a 30 zł. W instrukcji ma wiele zastosowań. Tego, które teraz opiszę nie znalazłam na niej. Ale wspomniana już koleżanka przekazała mi tą wiedzę.
Baiek jest kilka różnej wielkości, ja stosują najmniejszą. Wydaje mi się najlepsza. Bańkę przysysamy do nabalsamowanej skóry np. ud, może być balsamem antycellulitowym, i przesuwamy ją w stronę serca. Gdy zawracam, robię małe koliste ruchy w dół, co pozwala mi powrócić do punktu wyjścia, ale nie w brutalny sposób zmieniając kierunek, od najwłaściwszego, czyli w stronę serca.
Na  brzuch uskuteczniam ruchy koliste do środka i na zewnątrz, to samo na pośladkach.

Taki masaż jest super na ujędrnianie skóry i walkę z cellulitem. Bańka gdy zassie skórę, i ją przesuwamy, rozbija gródku tłuszczu stanowiącego pomarańczową zmorę niemal każdej kobiety. Skóra również staje się bardziej ukrwiona, co ułatwia wchłonięcie jej substancji nawilżających i odżywczych z balsamu. Ukrwiona skóra spala szybciej tkankę tłuszczową... same plusy
Przyznam szczerze, że mimo iż znam ten magiczny trik na cellulit, nie stosowałam go zbyt często. Brak motywacji. Teraz jednak dzięki blogowi... ehehehe

Uwaga, może boleć!
Z tym zasysaniem, trzeba uważać. Można się nabawić sińców. A to boli. Po za tym w zależności od zaawansowania cellulitu, masaż jest mniej lub bardziej nieprzyjemny.Trzeba próbować, aby znaleźć optymalny zasys;)
Dziewczyny którym pękają naczynka, nie powinny się w to bawić. Po prostu maksymalisuje to występowanie czerwonych pajączków. 
Mnie się czasem robią pajączki. Mam takie jedno lub dwa miejsca, i je omijam. Po za tym nie przesadzam. W chwilach nawet szczególnej motywacji nie przeginam i max 2 razy w tygodniu. Ale osoby bez pajączków mogą stosować ją dowoli. Tak przynajmniej mi się wydaje. Bo niby dlaczego nie.

Nie stosowałam tych masaży regularnie, cellulit dalej mam tu i ówdzie. Ale mimo to polecam gorąco. Skóra dość szybko robi się znacznie jędrniejsza!!:)
 Jak podziała na cellulit to się okaże. Tak jak pisałam już wcześniej będę stosować masaże naprzemiennie z maseczką na ciało z kawy, cynamonu i kakao:)

Powodzenia życzę sobie i Wam:!!

wtorek, 19 kwietnia 2011

Co tam, jak tam i dlaczego?

Widzę, że muszę porządnie zabrać się za wpisy.
Przez ten czas kiedy nie piszę, dalej uskuteczniam dbanie o fejs i ciałko:) i zbieram wiedzę!! choć przyznać muszę, że jeszcze jest nie poukładana i w sumie "wiem, że nic nie wiem". Idzie mi to powoli, ale grunt, że do przodu!!:)

Dzisiaj robiłam sobie maseczkę z jabłka i miodu:) Bardzo dobrze się po niej czuję!! chyba zaczyna ona pretendować do tytułu mojej ulubionej!! Tym razem dosypałam do niej troszkę owsianki. Nie poczułam jakies diametralnej zmiany.. ale cały czas jest bardzo dobrze.

Owsiankę dzisiaj zastosowałam również do kąpieli.Wsypałam na moje ulubione "oko" około 4 łyżek owsianki do rajstopki, związałam i pod kran. Robi się po niej lekko mętna woda, a jak jest duża wana i duużo wody to właściwie nie widać różnicy. Po kąpieli umyłam się jeszcze raz, ale właśnie tą owsianką w rajstopce.  Najpierw twarz po maseczce, a później resztę. Jest jak mydełko. Jak się naciska na rajstopkę wypływa z niej taki biały i nieco śliski płyn. Jest rewelacyjny!! Słyszałam, że dobry jest taki płyn lub wywar z owsianki lub otrąb, jako mleczko do demakijażu. Poszukam w sieci przepisów i przetestuję, zrecenzuję i przekażę.
Super gładko!!:) Oczywiście moja skóra wymaga nawilżania po każdym użyciu wody, więc mimo iż super gładko i tak się nawilżam.. Ale czuję różnicę!!:):):)

Natomiast przedwczoraj... NIE RÓBCIE NIGDY PILINGU Z CYNAMONEM!!! Ledwie udało mi się uratować twarz... Po pierwszym eksperymencie z cynamonem jako dodatkowym składnikiem pillingu cukrowego, nie polecałam go, ale sama rozważałam kolejne jego użycie. Był owy 2 raz. Następnego już nie będzie!!! Nie przegięłam jakoś z czasem pillingu, był raczej zbliżony do ostatniego. Jednakże moja twarz wyraziła otwarty i baaardzo widoczny protest przeciwko temu pillingowi. Byłam czerwona jak rak, ogień, lawa... Paliło niemiłosiernie. I zamiast po pillingu nałożyć już przygotowaną maseczkę z drożdży z jogurtem, siedziałam z maścią na oparzenia!!:( Na szczęście po jakiś 2 godzinach pąs na mojej biednej gębuli znikł!!:):) Strachu jednak ta sytuacja mi napędziła! Mądra Anka po oparzeniu... I mądrość swą przekazuję dalej...

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Maseczki- do cery tłustej, mieszanej, trądzikowej i na zaskórniki

Maseczka drożdżowa I
2 dkg drożdży
1 łyżeczka soli morskiej
mleko- troszeczkę tylko:)

Drożdże skruszyć, dodać odrobinę soku z cytryny, połączyć wszystko mlekiem (2 łyżeczki może troszkę więcej...) aby powstała maseczka (konsystencja taka jak maseczek ze sklepu) nałożyć na twarz na 10/15minut.
Zmyć i nawilżyć twarz.
Maseczkę tą stosujemy do cery tłustej i zanieczyszczonej.

Maseczka drożdżowa II
2 dkg drożdży
troszkę ciepłego mleka
lub
jogurtu który nabrał temperatury pokojowej
Mieszamy wszystko razem i nakładamy na twarz i opcjonalnie na dekolt.
Maseczka przeznaczona jest do cery trądzikowej (stosować ponoć ją trzeba kilka razy w tygodniu, jak nie codziennie). Radzę próbować po swojemu, i nawilżać porządnie skórę po każdej maseczce
Tą maseczkę mogę spokojnie polecić. stosowałam ja już kilaka razy i zmniejszyła mi się ilość zaskórników:)

Maseczka z drożdży III
2 dkg drożdży
1 ogórek
Zetrzeć na tarce ogórek, jak puści sok zmieszać z drożdżami, nałożyć na twarz.
Przeznaczona jest dla cery tłustej, zanieczyszczonej i z przebarwieniami. Drożdże jak w powyższych maseczkach mają działanie oczyszczające, ogórek dodatkowo rozjaśnia przebarwienia

Maseczka - mus z jabłka
1/4 lub 1/2 jabłka
1 łyżka miodu
Jabłko ścieramy na tarce na mus, mieszamy z miodem ( można jeszcze dodać np. owsiankę:)
Nakładamy na twarz na 10/15 min. Zmywamy i nawilżamy.
Mogą ją gorąco polecić!! Cudownie oczyszcza pory, odżywia i nadaje ładny koloryt skórze!!
Maseczka przeznaczona do cery zanieczyszczonej, szarej i zmęczonej

środa, 13 kwietnia 2011

Kopalnia Wiedzy Urokliwej

Internet to kopalnia wiedzy na temat urody, maseczek, pilingów i  innych mazideł. Zaczęłam codzienne lub prawie codzienne dbanie o swą gębę i ciałko... Zaczęłam tez zgłębiać wiedzę na ten temat..
Normalnie myśli mi się plączą i nie wiem w co wierzyć, co próbować, kiedy i jak i na co??

Powstał w mojej głowie nowy plan działania!
( a jak nie nowy to trochę zmodyfikowany)
1. Po pierwsze zgromadzę na moim blogu jak największą liczbę przepisów!
2. Po drugie przetestowane przeze mnie zaznaczę i zrecenzuję
3. Opiszę właściwości produktów używanych do tych mazideł:) Jakie witaminki mają, minerały, na co działają. Wiedzę tę poprę internetam, ale zweryfikuję to w książkach. Będzie można bardziej na dedukcji niż na wierze ocenić i przewidzieć ich działanie!:)

Na przykładzie maseczki drożdżowej. Gdy ją pierwszy raz zastosowałam kilka dni temu, byłam przekonana o jej właściwościach odżywczych. Teraz wyczytałam że działa na zaskórniki, trądzik i normalizuje cerę tłustą. Zauważyłam od razu mniej zaskórników... ale pomyślałam że to pilling. Po wczorajszym zastosowaniu skłaniam się ku wersji jej cudownego działania....:)
Oczywiście jest wiele wariantów, z mlekiem (wczoraj stosowałam:), z cytryną i innymi dodatkami. W zależności od dodatków inne zastosowanie...

Dla tego właśnie pokuszę się o analizę poszczególnych składników. Znalazłam 2 fajne książki na ten temat.... ale o nich w innym poście. Postaram się w weekend nadgonić trochę z przepisami:)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Pilling z kawy

Kolejny bardzo lubiany przeze mnie pilling. 

Pilling z kawy
kawa mielona
oliwa z oliwek, oliwka dla dzieci lub żel pod prysznic

Kawę mieszamy z oliwą (nigdy olejem!! ble.. ), oliwką lub żelem i uskuteczniamy tarcie w drodze do celu, czyli gładkiej skóry!! 
Osobiście preferują oliwę z oliwek lub oliwkę dla dzieci. Czuję się po nich najlepiej, tzn najgładziej eh:)

Piling z soli i oliwy z oliwek

Jeden z moich ulubionych pillingów!! 
Trzeba go robić delikatnie i z wyczuciem. Jest bardzo ostry i wysuszający. Nie nadaje się do twarzy

Pilling z soli i oliwy z oliwek
sól
oliwa z oliwek

Proporcje zależą od tego na jaka powierzchnię ciała go zastosujemy. Mieszamy składniki tak aby pilling dało się delikatnie rozprowadzać po skórze bez mocnego tarcia.
Skóra po nim jest na prawdę genialnie oczyszczona, ale i wysuszona. Ja stosuję go przed maseczką z kawy, cynamonu i kakao na cellulit, a i to nie za każdym razem. Jeżeli pilling robię na całe ciało to powierzchnię, na którą nie kładę maseczki (plecy, ręce, łydki), mocno nawilżam, nawet dwukrotnie.

Raz popełniłam ten błąd że użyłam go do twarzy... Moja mieszana cera, tam gdzie była tłusta, na jakiś czas przestała się błyszczeć... Ale, na policzkach pojawiły się "różyczki" z suchości...:( A i czoło choć się nie łuszczyło i nawet nieźle wyglądało... swędziało. I co? Jak swędzi to się drapię.. i już nie ładnie wyglądało. Nie polecam!

Maseczka z kawy, cynamonu i kakao na ciało

Początek walki z cellulitem...
W mniejszym lub większym stopniu, ten problem dotyczy wielu kobiet. Nie jestem wyjątkiem. Słyszałam, że działa na to... maseczka na ciało z kakao, cynamonu i kawy!:) Sprawdzę teorie w praktyce.
Zabieg ten chcę robić 2 razy w tygodniu, naprzemiennie z masażem bańką chińską...
Maseczkę robiłam już kilkakrotnie, ale nie regularnie. Jedno jest pewne, skóra robi się delikatna, i gładziutka!!:):)
Ale do rzeczy!
Maseczka z kawy , cynamonu i kakao na ciało:
1 lub 2 łyżki mielonej kawy
2 łyżki kakao
paczka cynamonu
50 ml balsamu do ciała

Kawę zalewamy wrzątkiem, tak aby wchłonęła całą wodę. Odstawiamy do ostygnięcia.
Balsam do ciała (może być antycellulitowy, zwykły- nawilżający, krem do rąk.... cokolwiek) wlewam do miseczki. Dodajemy kawę, kakao (nieodtłuszczone!) paczkę cynamonu i mieszam wszystko razem. Jeżeli jest za gęste do wysmarowania się dodaję jeszcze balsamu. Balsam służy jako podkład pod resztę:)
Kawa zawiera kofeinę, jeden składnik z podstawowej bazy składników balsamów antycellulitowych, cynamon rozgrzewa, co pozwala składnikom szybciej przeniknąć do skóry, a kakao natłuszcza i nawilża. 

Po uprzednim pilingu (może być z kawy i oliwy z oliwek- ewentualnie żelu pod prysznic, lub z soli i oliwy z oliwek) smaruję się miksturą, owijam folią spożywczą, ubieram dresik i do wyrka na godzinę. Zmywam, pięknie pachnę i błogo się czuję.

Jest wiele wariacji na temat tej maseczki. Cynamon można zastąpić olejkiem cynamonowym (4/5 kropel- nie należy przesadzać bo można się poparzyć), można dodać olejek pomarańczowy, grapefruitowy i wiele innych. Ponoć daje się też spirytus... Ale ja mam pewne obawy czy aby za bardzo to nie jest wysuszające, podrażniające itp...Na pewno jeszcze napiszę osobne przepisy.. jak przetestuję:)

Może jakieś podpowiedzi? co przetestować? Chętnie pobawię się z SPAkrólika doświadczalnego:)

A... proponuję robić ten zabieg przed myciem łazienki;)
          

sobota, 9 kwietnia 2011

Piling cukrowy z cynamonem- obserwacje i ostrzeżenia

Cukrowy piling z cynamonem- uwaga pali!!!
Mój piling trwał kilka sekund. Palił jak... no bardzo! Ale mimo tych kilku sekund twarz pięknie oczyszczona. Gdy poczułam ogień znacznie przyspieszyłam. Ale nie mogę go z czystym sumieniem polecić... choć sama może jeszcze kiedyś spróbuję.. 
Lepsza wersja jest samym cukrem!!!

Reszta zabiegów planowanych na dziś wypadła rewelacyjnie. Skóra odżywiona, i pory pozamykane. Normalnie jak laleczka;)

Ale miałam jeszcze dodać proporcje Gluta.
w szklance 0,5cm wrzątku
siemienia lnianego- i dalej na "oko" dosypywałam zmielonego. Jak zaczęło gęstnieć przestałam. po chwili jeszcze troszkę gęstnieje. kilka minut i jak jest przestudzone można nakładać na twarz. Jak wyschnie zmywamy:)
Słyszałam, że można tez robić tą miksturę z siemienia w ziarenkach. Pewnie mniej grudek powstaje a glut to glut:)

Piling cukrowy z cynamonem, maseczka z drożdży, maseczka z siemienia lnianego (tzw. glut:)

Plan na dziś:
Piling cukrowy  z  cynamonem (moja własna wariacja pilingów z Google prawdę Ci powie zdobytych)
2 łyżki cukru
2 łyżki wrzątku
1 łyżeczka cynamonu
Cukier rozpuszczamy w 2 łyżkach wrzątku. pozostaną malutkie drobinki albo i nic nie pozostanie. Tak czy siak działa, choć nie wiem na jakiej zasadzie. Później dosypię cynamonu- tego jeszcze nie próbowałam, zobaczę co to będzie:) Przyszło mi do głowy że małe drobinki cynamonu wyciągną więcej niż sam cukier.



2. Maseczka z drożdży (z internetu)
2 dkg drożdży spożywczych (użyję świeżych, nie w proszku)
trochę jogurtu naturalnego.
Tej maseczki jeszcze nie stosowałam. Zobaczę jak zadziała. Czytałam, że jest bogata w witaminy z grupy B, świetnie odżywia i nawilża skórę.


3. Maseczka z siemienia lnianego-zamykanie pór.
Proporcje dzisiaj zmierzę. Zwykle robię na tzw. "oko". trochę siemienia lnianego mielonego, trochę gorącej, przegotowanej wody, aż się zrobi glut. Glut, jak temperatura odpowiada, nakładam na twarz czekam aż zaschnie, później zmywam. Zmywanie maseczki sprawia, że z powrotem zamienia się w glut, a zmycie długo trwa. Pomagam sobie wacikami kosmetycznymi ścierając go trochę. Upierdliwe to, ale warto! Pory praktycznie niewidoczne!!!
No to do dzieła!!:)

Blog czas zacząć!!

Siedząc w domu, rozmyślając jak z niskopodłogowca latającego na miotle, zimowego babola, zamienić się w zadbaną i zrelaksowaną kobietę, wpadłam na genialny pomysł prowadzenia bloga!!
Taki bat na siebie samą. 
Blog będzie o moim domowym SPA. Zmusi mnie to do częstszego go stosowania. 
Ba! może nawet regularnego:)
Jeżeli, którakolwiek z was, moje przyszłe czytelniczki (mam nadzieję!), robiła jakieś domowe zabiegi, wie jakie to przyjemne tanie i skuteczne. Ja na pweno wiem o chwilowej skuteczności. Gdyż mój brak motywacji i samozaparcia nie pozwolił mi zobaczyć długofalowych efektów. Ale.. robienie czegoś publicznie zobowiązuje!
Mój plan...:
1. Walka z celulitem
2. Piękna buzia 
(bez zaskórników, przebarwień, cieni pod oczami, błysku tam gdzie nie chcę..)
3. Zrelaksowana Anka!