niedziela, 21 sierpnia 2011

Piling z płatków owsianych

Mam w swojej kolekci nowy piling. Ba! jaki dobry!

Bierzemy płatki owsiane, powiedzmy garść. Umieszczamy w jakieś miseczce po uprzednim skruszeniu (nie musi byćdokładnie) i zalewamy wrzątkiem, tak żeby wchłonęły wodę ale w niej nie pływały. Jak temperatura będzie przystępna, nakładamy na twarz i pilingujemy:) zmywamy, nakładamy krem i tyle.

Płatki owsiane wydawały mi się za delikatne do pillingu... a jednak! Polecam, sama byłam zaskoczona efektami!:) Tylku uwarzjacie... wydaje się bardzo delikatny, niech to was nie zmyli i nie "szorujcie" za mocno;)

Polecam przy okazji mój starszy post Gładko jak po płatku owsianym a tam więcej o właściwościach i zastosowaniu tego produktu:)

Brzoskwiniowa cera po maseczce brzoskwiniowej (lub morelowej)

Pierwszy raz, jak zrobiłam tą maseczkę miałam poczucie szczęścia!
Tak! Zapach miodu i dojrzałych brzoskwiń mnie totalnie odprężył!! Nie mówiąc już o innych efektach! Od razu widoczna piękna brzoskwiniowa cera, odświeżona, zmatowiona, nawilżona i jędrna. Tą maseczkę można stosować przed wyjściem na randkę. Nie zawiedzie na pewno!

Proporcje:
1 dojrzała brzoskwinia, lub 2 morele
2 łyżki miodu wielokwiatowego

Do zagęszczenia można dodać mąkę ziemniaczaną lub sproszkowane siemię lniane.

Brzoskwinie lub morele kroimy na małe kawałki i rozgniatamy na papkę widelcem, dodajemy miód i nakładamy na twarz. Konsystencja jest … spływająca więc najlepiej maseczkę nakładać w wannie i leżeć tak aby przez 15/20 min utrzymała się ona na miejscu. Można też dodać mąkę ziemniaczaną lub siemię lniane… też działa! Ale zaburza nieco zapach. Przynajmniej siemię, mąki jeszcze nie stosowałam. Z siemieniem jest łatwiej… ale bez.. ten zapach mmm…..

Brzoskwinie, i morele w jeszcze większym stopniu, są bogatym źródłem beta karotenu, Wit. A, Wit. z grupu B i C. Zawierają również magnez, wapń, potas, fosfor, cynk i żelazo. Beta karoten nadaje skórze cudowny brzoskwiniowy (nie pomarańczowy!) odcień. Beta karoten sam w sobie, i przekształcony w Wit. A jest przeciwutleniaczem i zwalcza wodne rodniki. Wyczytałam również, że Wit. A przyczynia się do odbudowy i wzrostu komórek i włókien kolagenowych. Same plusy;)
Zachęcam!

mmmm dobra rada... lepiej kupić 2 brzoskwinie. Zapach maseczki kusi.. pycha!!

niedziela, 26 czerwca 2011

Odżywcza, ujędrniająca i przeciwzmarszczkowa maseczka z banana

Do mojego ulubionego zestawy tygodniowej pielęgnacji skóry doszła maseczka z banana!
Proporcje:
1 średni dojrzały banan
1 łyżka oliwy (lub kilka kropel witaminy E- z apteki)
Kroimy banana w plasterki i rozgniatamy widelcem, dodajemy łyżkę oliwy z oliwek i umieszczamy. Nakładamy na  oczyszczoną twarz, szyję i dekolt.
Leżymy w kąpieli z gigantyczną pianą i się relaksujemy:) Możemy też prasować lub takie tam, ale wersja z kąpielą jest przyjemniejsza! Maseczkę należy trzymać na twarzy od 15 minut wzwyż.
Zmywamy i jest cudnie! Skóra ma genialny koloryt. Widocznie odżywiona. I zmarszczki, oczywiście te „domniemane”, są wygładzone. Skóra jest ujędrniona, ale nie napięta i bez poczucia „maski zamiast twarzy”.
Oliwa z oliwek jest zawiera witaminy A, E, D, K i F. Witamina F, jak wyczytałam w „gogle prawdę Ci powie” chroni skórę przed utratą wilgoci. Witamina E jest antyutleniaczem i nie pozwala naszym komórką tak szybko się starzeć.
Banan zawiera witaminy z grupy B, C, pierwiastki śladowe takie jak miedź, cynk, selen, fluor, mangan, jod, oraz wapń, fosfor, żelazo, sód, beta-karoten.
Jak widać ta maseczka nie ma jak nie odżywić naszej skóry!!:)

niedziela, 19 czerwca 2011

Maseczka na włosy muśnięte słońcem

Jakiś czas temu w poście"Tortury nad siostrą sasasa:D" pisałam o maseczce na wysuszone włosy.
Dałam jeszcze jedną szansę temu domowemu kosmetykowi, tym razem testując go na swoich włosach.
Słońce już naznaczyło moją blond czuprynę swym dotykiem i miałam lekko przesuszone końcówki. Dodam jeszcze, że nigdy nie farbowałam włosów. Może mieć to kluczowe znaczenie. Na moją siostrę nie podziała ta maseczka, a to chyba jedyna różnica między naszymi włosami. Na mnie działa i to jak!:)
Teraz moje włosy są delikatne i mięciutkie:)

Jeżeli nie masz zbyt zniszczonych włosów a chcesz poprawić ich stan, odżywić i sprawić żeby były przyjemne w dotyku, to ta maseczka jest idealna do tego:)

A teraz przepis:
2 żółtka
2 łyżki oliwy z oliwek
kilka kropel cytryny

Mieszamy wszystko razem tak żeby miało gęstość zbliżoną do majonezu. Można to uzyskać poprzez energiczne i szybkie ucieranie drewnianą łyżką. Nakładamy ową miksturę na włosy, przeczesujemy aby równo wszystko rozprowadzić. Nakładamy na głowę folię spożywczą, ogrzewamy suszarką i owijamy ręcznikiem. Temperatura sprawi że otworzą się łuski włosa i substancje odżywcze lepiej się wchłoną.
Maseczkę trzymamy 20 min do godziny. Spłukujemy i myjemy włosy raz jeszcze szamponem. I to wszystko:)
Polecam!

niedziela, 12 czerwca 2011

Gładko jak po płatku owsianym...

Płatki owsiane dodaję często do kąpieli. Wsypuję je do rajstopki zawiązuję i mocuję pod kranem tak żeby przepływała przez nie woda. Cenne substancje, przede wszystkim nawilżające, uwalniane są do wody. Na koniec jeszcze wyciskam rajstopkę i smaruję się tym gęstym płynem. Wcieram ją zwłaszcza w nogi po goleniu, czasem w miejsca bikini. Podrażnienia są znacznie mniejsze albo wcale ich nie ma. I jest naaaaprawdę gładko!!
Można też zrobić mleczko do demakijażu, pilling, jak również robić z nich maseczki, bądź stosować jako dodatek do innych maseczek ( ja np. często dodaję je do maseczki z jabłka i mioduJ)

Ale dlaczego tak jest? Uruchomiłam google prawdę Ci powie i w skrócie to co wyczytałam:

Płatki zawierają takie witaminy jak: B1, B2, PP i cudowna witamina młodości E! Witamina E jest silnym antyoksydantem. Płatki owsiane zawierają wiele innych antyoksydantów...  Nad ich nazwami rozpisywać się nie będę. Bo i tak nikt nie zapamięta. Najważniejsze jest to, że są, a część z nich występuje również w mące owsianej. Właściwie wszystkie produkty z owsa można wykorzystywać dla naszej urodyJ
Płatki owsiane i sam owies zawierają jeszcze potas, wapń,  magnez, mangan, cynk. Właściwości nawilżające mają obecne w owsie nienasycone kwasy tłuszczowe, które wspierają proces nawilżenia skóry, sprzyjają też łagodzeniu podrażnień i gojeniu.

To dla zewnętrznej strony naszej urody. Czym więcej interesuję się kosmetykami naturalnym tym bardziej jestem przekonana o tym, że to co nakładam na twarz, mogę jeść!! Od wewnątrz działanie jest nawet pełniejsze. Nie można zapominać o żadnej ze stron naszej urodyJ

Jakie działanie płatki owsiane mają od środka?

Oczywiście nawilżające. Ale płatki owsiane są bogate w błonniki, co sprzyja płaskiemu brzuszkowiJ (też jest gładko, bez bólu.. jak po płatkuJ ) obniżają cholesterol we krwi, stabilizuje poziom cukru we krwi. Owies zawiera substancje psychoaktywne, które poprawiają nastrój, niektórzy nawet kusili się o stwierdzenie, że mają działanie przeciwdepresyjne, i pomagają pozbyć się przykrego nałogu od nikotyny (zobaczymy bo nałóg ten dotyczy i mnie). Oczywiście witaminy i minerały nasze wnętrze też przyjmuje. Antyoksydanty wymiatają z naszego organizmu wolne rodniki.Owies wspomaga odporność organizmu, sprawność psycho- fizyczną. Czegóż więcej nam trzeba??

Reasumując: Jedzmy owsiankę, płatki owsiane na różne sposoby jakie tylko wymyślimy, i róbmy z nich kosmetyki!! Będziemy piękne jak ta lala!!:)JJ

niedziela, 22 maja 2011

Rozprawka o drożdżach. Piwne czy piekarskie? Po co? Na co? I dlaczego?

Często robię maseczkę z drożdży, i widzę jej działanie na skórę twarzy. Ale jak to się dzieje? Po za tym słyszałam, że drożdże można aplikować od środka. Pomyślałam, że przy stosowaniu zewnętrznym i wewnętrznym mogę osiągnąć znakomite wyniki. Więc poczytałam i krótko zebrałam swoją nowo nabytą wiedzę w całość:

Rozprawka o drożdżach. Piwne czy piekarskie? Po co? Na co? I dlaczego?

Na rynku spożywczo- aptekarsko – kosmetycznym mamy dostęp do drożdży piekarskich (piekarniczych) oraz do drożdży piwowarskich (piwnych, browarniczych).

Pod kątem przydatności dla naszego organizmu, czyli właściwości odżywczych  prym wiodą drożdże piwne, co nie zmienia faktu, że i drożdże piekarskie mogą pomóc naszej urodzie i zdrowiu.

Najpierw jednak o drożdżach piwnych

Skład- czyli co dają naszemu ciału, urodzie a nawet „duszy” (czyt. zszarganym nerwom)

Drożdże piwne są bogatym źródłem witamin z grupy B. Zawierają minerały takie jak fosfor, cynk, magnez, żelazo, potas, selen i chrom, zawierają ergosterol, który  pod wpływem słońca zamienia się w witaminę D, są również bogatym źródłem białka. Te cenne składowe drożdży wspomagają odchudzanie- regulują przemianę materii poprzez uwolnienie energii zawartej w tłuszczach, białkach i węglowodanach, zapobiegają wypadaniu i przetłuszczaniu się włosów, siwieniu, leczą trądzik i inne zmiany skórne, np. zajady w kącikach ust. Zwłaszcza witaminy z grupy B pełnią funkcję ochronną i wzmacniającą na skórę, układ krwionośny, nerwy- wpływając na nasze dobre samopoczucie, sprzyjają skupieniu podczas nauki czy innego wysiłku umysłowego, wzmacniają również odporność organizmu na infekcje.
Drożdże dobre są na skórę, włosy, nerwy i właściwie cały organizm. Reasumując: na wszystko!

Gdzie kupić drożdże piwne?
Drożdże piwne możemy dostać w aptekach i sklepach zielarskich pod postacią tabletek. W postaci sproszkowanej nie udało mi się ich znaleźć. No.. udało się ale na stronach poświęconych hodowli zwierząt. Gdyż drożdże piwne jako bogate źródło białka dodawane jest jako suplement diety do pasz dla zwierzątek zarówno domowych, jak i hodowlanych.

Tabletki jednak to wygodne rozwiązanie. Łykamy, popijamy, i przy pewnej regularności  widzimy efekty.

Ale co z maseczkami? I tu właśnie o drożdżach piekarskich. Są dostępne w każdym sklepie, a ich zastosowanie w maseczkach jest niezmiernie łatwe. Trochę drożdży + dodatek w postali mleka, kefiru, jogurtu lub soku to z ogórka to z cytryny. Nakładamy na twarz i już.

Drożdże piekarnicze, choć są uboższe w witaminy, i ich ilość też możemy z powodzeniem stosować jako suplement diety. Lepiej mniej niż wcale, co nie?
Pamiętać należy jednak o tym że drożdży nie możemy przyjmować żywych!! Żywe drożdże zapodane do organizmu zaszkodzą, nie pomogą, zamiast dostarczać cennych witamin będą się nimi żywić. Mogą również doprowadzić do chorób przewodu pokarmowego.
Aby uniknąć przykrych dolegliwości a czerpać z drożdży jak najwięcej Drożdże należy najpierw zabić.
A do tego wystarczy wrzątek. Wrzącą wodą lub gorącym mlekiem zalewamy, zagotowujemy, czekam aż ostygnie i pijemy. Gdy zalejemy je wrzątkiem, zagotujemy (ale nie będziemy gotować) zdążymy je zabić nie trcąc zawartych w nich witamin i minerałów.

Napój z drożdży:
2-3 dag drożdży
1 szklanka wrzątku lub gorącego (wrzącego) mleka
Zalewamy drożdże wrzątkiem, zgotowujemy. Pozostawiamy do ostygnięcia i możemy pić. Najlepiej 2/3 razy w tygodniu. Taka regularność pozwoli nam zobaczyć efekty:)

Mam nadzieję, że informacje powyżej na coś się przydadzą. Osobiście jeszcze bardziej ufam maseczką z drożdży i wybieram się do apteki po tabletki z drożdży piwnych. Już nie mają dla mnie magicznego działania. Po prostu wiem, że są dobre:)

wtorek, 17 maja 2011

demakijaż oczu

Demakijaż oczu domowym sposobem jest bardzo prosty!!

Potrzebujemy:
waciki kosmetyczne
oliwę z oliwek

Nakładamy oliwę na waciki i zmywamy oczy. Oliwy nie trzeba dużo, wacik nie musi ociekać. Przykładamy wacik do oka. Dosłownie chwileczkę odczekujemy i ścieramy. Gdy wszelkie oznaki makijażu znikną nie spłukujemy wodą. Zostawiamy i już. Oczy nie ociekają tłuszczem... są po prostu po tym zabiegu od razu nawilżone.

Oczy zmywa się trochę trudniej niż w przypadku np. mojego ulubionego płynu do zmywania oczu (zielony garnier)... Ale nieco trudniej nie oznacza gorzej. Ba! może nawet lepiej!!:)

domowy demakijaż twarzy

Przyznam szczerze, leniem bywam. W związku z czym zanim wypróbowałam domowe sposoby na demakijaż poczekałam aż skończy mi się mój żel do mycia twarzy...
Ale do rzeczy!
Domowy sposób na demakijaż- mleczko twarzy:
100ml maślanki (nie posiadałam jej akurat, ale użyłam jogurtu naturalnego)
łyżka miodu (najlepiej wielokwiatowego)
łyżka soku z cytryny

Mieszamy wszystko razem, nakładamy na wacik i dokonujemy aktu oczyszczania naszej pięknej buźki za pomocą owego wacika. na całą twarz zużywam około 3 wacików. W zależności od tego jak wielką tapetę akurat mam. Po oczyszczeniu wacikami i naszym mleczkiem zmywamy twarz letnią wodą i nakładamy krem.Mleczko służy mi drugi dzień. Ponoć wytrzymuje w lodówce do kilku dni.

Skóra po takim oczyszczeniu wygląda... bardzo ładnie. Nie wiem jak będzie przy dłuższym stosowaniu, tzn. jak wpłynie na skórę twarzy zawarty w mleczku sok z cytryny. Na razie jest super!!!

Gorąco polecam!!!!

czwartek, 5 maja 2011

Maseczka drożdżowa z ogórkiem

W dniu wczorajszym zrobiłam maseczkę drożdżową z ogórkiem
2/3 dkg drożdży 
1 mały ogórek gruntowy

Drożdże rozkruszyłam i wymieszałam ze startym na małych oczkach ogórkiem, tak aby powstała jednolita masa. 

Wrażenia mam mieszane. Może to kwestia ogórka? zrobiłam ja wczoraj, dzisiaj mam nieco więcej zaskórniaków. Ogórek miał podziałać na przebarwienia. Na początku trochę je podrażnił. Później tzn. dziś rano nie widziałam żadnej różnicy. 

Może ogórek był pryskany, a może powinnam stosować ten szklarniowy długi?
Widziałam ostatnio program o tym co jemy i co zawiera nasze jedzenie (na TVN Style "wiem co jem")... Powiedziane w nim było, że warzywa szklarniowe mogą zawierać azotany, które są szkodliwe dla naszego organizmu, w momencie przemiany w naszym organizmie na azotany (albo odwrotnie). Może mój gruntowy ogórek był ze szklarni?
W każdym bądź razie nie jestem zadowolona  z rezultatów. Może... za jakiś czas zmienię ogórasa na taki z ogródka Mamy bądź Babci:)

Drożdże w moich maseczkach stosuję piekarnicze, ale rozczytuję się na temat dużo bogatszych w witaminy i mikroelementy drożdżach piwowarskich. W aptekach można dostać drożdże piwowarskie w tabletkach. Są martwe, gdyż żywe drożdże, od środka naszego organizmu robią więcej szkody niż pożytku. Nie dostarczają cennych witamin z grupy B tylko się nimi żywią... Zastanawiam się nad zrobieniem maseczki z tych tabletek... Czy martwe piwowarskie będą lepsze? I gdzie można dostać drożdże piwowarskie nie w postaci tabletek tylo w takiej jak piekarnicze? Grzebię po sieci i nie znajduję konkretnej informacji tylko jakieś domysły, niestety nie sprawdzone...:(

Jeśli wecie coś na ten temat to proszę o sygnał:)

czwartek, 28 kwietnia 2011

Tortury nad siostrą sasasa:D

Podczas Świąt wiadomo jak jest. Podniosła atmosfera, dużo jedzenia i to samo co zawsze w telewizji.
Żeby urozmaicić sobie czas...torturowałam siostrę!:D Tortury nie były straszne, bo upiększające:) Jednakże wymagały od niej sporo cierpliwości.

Kaśka, bo tak ma na imię moja siostra, ma długie i wysuszone włosy, to od słońca, to od farby a innym razem od suszarki. Postanowiłam zrobić jej maskę na włosy.
2 żółtka
2 łyżki oliwy z oliwek
klika kropel cyrtyny
Z żółtek i oliwy ukręcamy domowy majonez, i dodajemy kilka kropel cytryny. Nakładamy na włosy, zawijamy filią, lub nakładamy czepek, na to ręcznik i czekamy 20 do 30 min.Problem w tym, że na Kaśkę nie zadziałało to ani trochę:(
Następnym razem... mam nadzieję, że tego nie czyta, bo z zaskoczenia może nie zdąży się obronić... potorturuję ją maską z naftą kosmetyczną i olejem rycynowym. Ponoć skuteczność pewna. Ale do tego muszę przejść się do apteki...

Następną torturą był mój standardowy zestaw: pilling cukrowy, maseczka z jabłka i maseczka z drożdży.
Do maseczki z jabłka nie miałam miodu i dostała na twarz samo jabłko. Ale.... była zachwycona. Siostra ma cerę w czarne kropeczki, zwłaszcza na nosie... Tzn. miała. Maseczka podziałała na nią rewelacyjnie!! Jabłuszko oczyściło pięknie wszystko, a efekt był szczególnie widoczny na nosku:)
Drożdżowa maseczkę nałożyłam jej po to żeby efekt się dłużej utrzymał. Zawarty w drożdżach cynk spowalnia namnażanie się bakterii a co za tym idzie pryszczy.
Po tych zabiegach myślę, że mam przebaczone te "nie ruszaj się, siedź spokojnie" itp.:):):)

Piling enzymatyczny z ananasa! do twarzy i na stopy

Pomyślałam sobie " ach, odpicuje się na Święta"!
Chciałam spróbować czegoś nowego niż tylko pilling cukrowy do twarzy czy pilling ze sklepu.
Wyszukałam w sieci pillingi domowe enzymatyczne. Wypróbowałam ten z ananasa:)
Pillingi enzymatyczne dobre są dla cery z naczynkami. Ale do rzeczy!

Moje proporcje:

2 cm plastra ze świeżego, obranego ananasa ( w sieci pisało o całym, ale 2 cm były wystarczające na twarz i dekolt
łyżka miodu
troszkę płatków owsianych (moja wariacja, płatki owsiane pcham wszędzie:)

Można zmiksować owoc, ale że nie chciało mi się wyciągać całej machinerii  pokroiłam go w drobne kawałki i roztarłam widelcem na papkę. Wymieszałam wszytko i na gębę.. Uważałam bardzo na oczy, i radze Wam to samo.

W sieci pisało coś o kilku minutach do 7 minut. Spokojnie wystarczają 3min. Ja po 2 zaczęłam zmywać bo zaczęłam czuć mrowienie. Pilling cudny:) Twarz gładka i różowiutka- tzn o zdrowym kolorze:)

Zjadłam troszkę ananansa, bo co zdrowe w kuchni na twarz to i dobre od wewnątrz:) Nigdy nie lubiłam tego owocu, ale zawsze w deserach były te z puszki... Wprost rozpływałam się na świeżym!
Słodki jednak był strasznie, a obrałam cały. Żeby się nic nie zmarnowało zmiksowałam resztę, dodałam 2 łyżki miodu i na stopy. i trzymałam 15 minut. Skóra na piętach zrobiła się delikatniejsza, i łatwiejsza do zadbania w postaci ścierania. Po za tym ten zapach. Nie to co po całym dniu pracy! heheh:)

środa, 20 kwietnia 2011

Masaż bańką chińską- czyli bolesna walka z cellulitem

Masaż bańką chińską "sprzedała" mi koleżanka, a właściwie w tedy współlokatorka, którą teraz serdecznie pozdrawiam!!:)
Bańkę chińską bez problemu można dostać w aptece. Koszt tak między 20 a 30 zł. W instrukcji ma wiele zastosowań. Tego, które teraz opiszę nie znalazłam na niej. Ale wspomniana już koleżanka przekazała mi tą wiedzę.
Baiek jest kilka różnej wielkości, ja stosują najmniejszą. Wydaje mi się najlepsza. Bańkę przysysamy do nabalsamowanej skóry np. ud, może być balsamem antycellulitowym, i przesuwamy ją w stronę serca. Gdy zawracam, robię małe koliste ruchy w dół, co pozwala mi powrócić do punktu wyjścia, ale nie w brutalny sposób zmieniając kierunek, od najwłaściwszego, czyli w stronę serca.
Na  brzuch uskuteczniam ruchy koliste do środka i na zewnątrz, to samo na pośladkach.

Taki masaż jest super na ujędrnianie skóry i walkę z cellulitem. Bańka gdy zassie skórę, i ją przesuwamy, rozbija gródku tłuszczu stanowiącego pomarańczową zmorę niemal każdej kobiety. Skóra również staje się bardziej ukrwiona, co ułatwia wchłonięcie jej substancji nawilżających i odżywczych z balsamu. Ukrwiona skóra spala szybciej tkankę tłuszczową... same plusy
Przyznam szczerze, że mimo iż znam ten magiczny trik na cellulit, nie stosowałam go zbyt często. Brak motywacji. Teraz jednak dzięki blogowi... ehehehe

Uwaga, może boleć!
Z tym zasysaniem, trzeba uważać. Można się nabawić sińców. A to boli. Po za tym w zależności od zaawansowania cellulitu, masaż jest mniej lub bardziej nieprzyjemny.Trzeba próbować, aby znaleźć optymalny zasys;)
Dziewczyny którym pękają naczynka, nie powinny się w to bawić. Po prostu maksymalisuje to występowanie czerwonych pajączków. 
Mnie się czasem robią pajączki. Mam takie jedno lub dwa miejsca, i je omijam. Po za tym nie przesadzam. W chwilach nawet szczególnej motywacji nie przeginam i max 2 razy w tygodniu. Ale osoby bez pajączków mogą stosować ją dowoli. Tak przynajmniej mi się wydaje. Bo niby dlaczego nie.

Nie stosowałam tych masaży regularnie, cellulit dalej mam tu i ówdzie. Ale mimo to polecam gorąco. Skóra dość szybko robi się znacznie jędrniejsza!!:)
 Jak podziała na cellulit to się okaże. Tak jak pisałam już wcześniej będę stosować masaże naprzemiennie z maseczką na ciało z kawy, cynamonu i kakao:)

Powodzenia życzę sobie i Wam:!!

wtorek, 19 kwietnia 2011

Co tam, jak tam i dlaczego?

Widzę, że muszę porządnie zabrać się za wpisy.
Przez ten czas kiedy nie piszę, dalej uskuteczniam dbanie o fejs i ciałko:) i zbieram wiedzę!! choć przyznać muszę, że jeszcze jest nie poukładana i w sumie "wiem, że nic nie wiem". Idzie mi to powoli, ale grunt, że do przodu!!:)

Dzisiaj robiłam sobie maseczkę z jabłka i miodu:) Bardzo dobrze się po niej czuję!! chyba zaczyna ona pretendować do tytułu mojej ulubionej!! Tym razem dosypałam do niej troszkę owsianki. Nie poczułam jakies diametralnej zmiany.. ale cały czas jest bardzo dobrze.

Owsiankę dzisiaj zastosowałam również do kąpieli.Wsypałam na moje ulubione "oko" około 4 łyżek owsianki do rajstopki, związałam i pod kran. Robi się po niej lekko mętna woda, a jak jest duża wana i duużo wody to właściwie nie widać różnicy. Po kąpieli umyłam się jeszcze raz, ale właśnie tą owsianką w rajstopce.  Najpierw twarz po maseczce, a później resztę. Jest jak mydełko. Jak się naciska na rajstopkę wypływa z niej taki biały i nieco śliski płyn. Jest rewelacyjny!! Słyszałam, że dobry jest taki płyn lub wywar z owsianki lub otrąb, jako mleczko do demakijażu. Poszukam w sieci przepisów i przetestuję, zrecenzuję i przekażę.
Super gładko!!:) Oczywiście moja skóra wymaga nawilżania po każdym użyciu wody, więc mimo iż super gładko i tak się nawilżam.. Ale czuję różnicę!!:):):)

Natomiast przedwczoraj... NIE RÓBCIE NIGDY PILINGU Z CYNAMONEM!!! Ledwie udało mi się uratować twarz... Po pierwszym eksperymencie z cynamonem jako dodatkowym składnikiem pillingu cukrowego, nie polecałam go, ale sama rozważałam kolejne jego użycie. Był owy 2 raz. Następnego już nie będzie!!! Nie przegięłam jakoś z czasem pillingu, był raczej zbliżony do ostatniego. Jednakże moja twarz wyraziła otwarty i baaardzo widoczny protest przeciwko temu pillingowi. Byłam czerwona jak rak, ogień, lawa... Paliło niemiłosiernie. I zamiast po pillingu nałożyć już przygotowaną maseczkę z drożdży z jogurtem, siedziałam z maścią na oparzenia!!:( Na szczęście po jakiś 2 godzinach pąs na mojej biednej gębuli znikł!!:):) Strachu jednak ta sytuacja mi napędziła! Mądra Anka po oparzeniu... I mądrość swą przekazuję dalej...

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Maseczki- do cery tłustej, mieszanej, trądzikowej i na zaskórniki

Maseczka drożdżowa I
2 dkg drożdży
1 łyżeczka soli morskiej
mleko- troszeczkę tylko:)

Drożdże skruszyć, dodać odrobinę soku z cytryny, połączyć wszystko mlekiem (2 łyżeczki może troszkę więcej...) aby powstała maseczka (konsystencja taka jak maseczek ze sklepu) nałożyć na twarz na 10/15minut.
Zmyć i nawilżyć twarz.
Maseczkę tą stosujemy do cery tłustej i zanieczyszczonej.

Maseczka drożdżowa II
2 dkg drożdży
troszkę ciepłego mleka
lub
jogurtu który nabrał temperatury pokojowej
Mieszamy wszystko razem i nakładamy na twarz i opcjonalnie na dekolt.
Maseczka przeznaczona jest do cery trądzikowej (stosować ponoć ją trzeba kilka razy w tygodniu, jak nie codziennie). Radzę próbować po swojemu, i nawilżać porządnie skórę po każdej maseczce
Tą maseczkę mogę spokojnie polecić. stosowałam ja już kilaka razy i zmniejszyła mi się ilość zaskórników:)

Maseczka z drożdży III
2 dkg drożdży
1 ogórek
Zetrzeć na tarce ogórek, jak puści sok zmieszać z drożdżami, nałożyć na twarz.
Przeznaczona jest dla cery tłustej, zanieczyszczonej i z przebarwieniami. Drożdże jak w powyższych maseczkach mają działanie oczyszczające, ogórek dodatkowo rozjaśnia przebarwienia

Maseczka - mus z jabłka
1/4 lub 1/2 jabłka
1 łyżka miodu
Jabłko ścieramy na tarce na mus, mieszamy z miodem ( można jeszcze dodać np. owsiankę:)
Nakładamy na twarz na 10/15 min. Zmywamy i nawilżamy.
Mogą ją gorąco polecić!! Cudownie oczyszcza pory, odżywia i nadaje ładny koloryt skórze!!
Maseczka przeznaczona do cery zanieczyszczonej, szarej i zmęczonej

środa, 13 kwietnia 2011

Kopalnia Wiedzy Urokliwej

Internet to kopalnia wiedzy na temat urody, maseczek, pilingów i  innych mazideł. Zaczęłam codzienne lub prawie codzienne dbanie o swą gębę i ciałko... Zaczęłam tez zgłębiać wiedzę na ten temat..
Normalnie myśli mi się plączą i nie wiem w co wierzyć, co próbować, kiedy i jak i na co??

Powstał w mojej głowie nowy plan działania!
( a jak nie nowy to trochę zmodyfikowany)
1. Po pierwsze zgromadzę na moim blogu jak największą liczbę przepisów!
2. Po drugie przetestowane przeze mnie zaznaczę i zrecenzuję
3. Opiszę właściwości produktów używanych do tych mazideł:) Jakie witaminki mają, minerały, na co działają. Wiedzę tę poprę internetam, ale zweryfikuję to w książkach. Będzie można bardziej na dedukcji niż na wierze ocenić i przewidzieć ich działanie!:)

Na przykładzie maseczki drożdżowej. Gdy ją pierwszy raz zastosowałam kilka dni temu, byłam przekonana o jej właściwościach odżywczych. Teraz wyczytałam że działa na zaskórniki, trądzik i normalizuje cerę tłustą. Zauważyłam od razu mniej zaskórników... ale pomyślałam że to pilling. Po wczorajszym zastosowaniu skłaniam się ku wersji jej cudownego działania....:)
Oczywiście jest wiele wariantów, z mlekiem (wczoraj stosowałam:), z cytryną i innymi dodatkami. W zależności od dodatków inne zastosowanie...

Dla tego właśnie pokuszę się o analizę poszczególnych składników. Znalazłam 2 fajne książki na ten temat.... ale o nich w innym poście. Postaram się w weekend nadgonić trochę z przepisami:)

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Pilling z kawy

Kolejny bardzo lubiany przeze mnie pilling. 

Pilling z kawy
kawa mielona
oliwa z oliwek, oliwka dla dzieci lub żel pod prysznic

Kawę mieszamy z oliwą (nigdy olejem!! ble.. ), oliwką lub żelem i uskuteczniamy tarcie w drodze do celu, czyli gładkiej skóry!! 
Osobiście preferują oliwę z oliwek lub oliwkę dla dzieci. Czuję się po nich najlepiej, tzn najgładziej eh:)

Piling z soli i oliwy z oliwek

Jeden z moich ulubionych pillingów!! 
Trzeba go robić delikatnie i z wyczuciem. Jest bardzo ostry i wysuszający. Nie nadaje się do twarzy

Pilling z soli i oliwy z oliwek
sól
oliwa z oliwek

Proporcje zależą od tego na jaka powierzchnię ciała go zastosujemy. Mieszamy składniki tak aby pilling dało się delikatnie rozprowadzać po skórze bez mocnego tarcia.
Skóra po nim jest na prawdę genialnie oczyszczona, ale i wysuszona. Ja stosuję go przed maseczką z kawy, cynamonu i kakao na cellulit, a i to nie za każdym razem. Jeżeli pilling robię na całe ciało to powierzchnię, na którą nie kładę maseczki (plecy, ręce, łydki), mocno nawilżam, nawet dwukrotnie.

Raz popełniłam ten błąd że użyłam go do twarzy... Moja mieszana cera, tam gdzie była tłusta, na jakiś czas przestała się błyszczeć... Ale, na policzkach pojawiły się "różyczki" z suchości...:( A i czoło choć się nie łuszczyło i nawet nieźle wyglądało... swędziało. I co? Jak swędzi to się drapię.. i już nie ładnie wyglądało. Nie polecam!

Maseczka z kawy, cynamonu i kakao na ciało

Początek walki z cellulitem...
W mniejszym lub większym stopniu, ten problem dotyczy wielu kobiet. Nie jestem wyjątkiem. Słyszałam, że działa na to... maseczka na ciało z kakao, cynamonu i kawy!:) Sprawdzę teorie w praktyce.
Zabieg ten chcę robić 2 razy w tygodniu, naprzemiennie z masażem bańką chińską...
Maseczkę robiłam już kilkakrotnie, ale nie regularnie. Jedno jest pewne, skóra robi się delikatna, i gładziutka!!:):)
Ale do rzeczy!
Maseczka z kawy , cynamonu i kakao na ciało:
1 lub 2 łyżki mielonej kawy
2 łyżki kakao
paczka cynamonu
50 ml balsamu do ciała

Kawę zalewamy wrzątkiem, tak aby wchłonęła całą wodę. Odstawiamy do ostygnięcia.
Balsam do ciała (może być antycellulitowy, zwykły- nawilżający, krem do rąk.... cokolwiek) wlewam do miseczki. Dodajemy kawę, kakao (nieodtłuszczone!) paczkę cynamonu i mieszam wszystko razem. Jeżeli jest za gęste do wysmarowania się dodaję jeszcze balsamu. Balsam służy jako podkład pod resztę:)
Kawa zawiera kofeinę, jeden składnik z podstawowej bazy składników balsamów antycellulitowych, cynamon rozgrzewa, co pozwala składnikom szybciej przeniknąć do skóry, a kakao natłuszcza i nawilża. 

Po uprzednim pilingu (może być z kawy i oliwy z oliwek- ewentualnie żelu pod prysznic, lub z soli i oliwy z oliwek) smaruję się miksturą, owijam folią spożywczą, ubieram dresik i do wyrka na godzinę. Zmywam, pięknie pachnę i błogo się czuję.

Jest wiele wariacji na temat tej maseczki. Cynamon można zastąpić olejkiem cynamonowym (4/5 kropel- nie należy przesadzać bo można się poparzyć), można dodać olejek pomarańczowy, grapefruitowy i wiele innych. Ponoć daje się też spirytus... Ale ja mam pewne obawy czy aby za bardzo to nie jest wysuszające, podrażniające itp...Na pewno jeszcze napiszę osobne przepisy.. jak przetestuję:)

Może jakieś podpowiedzi? co przetestować? Chętnie pobawię się z SPAkrólika doświadczalnego:)

A... proponuję robić ten zabieg przed myciem łazienki;)
          

sobota, 9 kwietnia 2011

Piling cukrowy z cynamonem- obserwacje i ostrzeżenia

Cukrowy piling z cynamonem- uwaga pali!!!
Mój piling trwał kilka sekund. Palił jak... no bardzo! Ale mimo tych kilku sekund twarz pięknie oczyszczona. Gdy poczułam ogień znacznie przyspieszyłam. Ale nie mogę go z czystym sumieniem polecić... choć sama może jeszcze kiedyś spróbuję.. 
Lepsza wersja jest samym cukrem!!!

Reszta zabiegów planowanych na dziś wypadła rewelacyjnie. Skóra odżywiona, i pory pozamykane. Normalnie jak laleczka;)

Ale miałam jeszcze dodać proporcje Gluta.
w szklance 0,5cm wrzątku
siemienia lnianego- i dalej na "oko" dosypywałam zmielonego. Jak zaczęło gęstnieć przestałam. po chwili jeszcze troszkę gęstnieje. kilka minut i jak jest przestudzone można nakładać na twarz. Jak wyschnie zmywamy:)
Słyszałam, że można tez robić tą miksturę z siemienia w ziarenkach. Pewnie mniej grudek powstaje a glut to glut:)

Piling cukrowy z cynamonem, maseczka z drożdży, maseczka z siemienia lnianego (tzw. glut:)

Plan na dziś:
Piling cukrowy  z  cynamonem (moja własna wariacja pilingów z Google prawdę Ci powie zdobytych)
2 łyżki cukru
2 łyżki wrzątku
1 łyżeczka cynamonu
Cukier rozpuszczamy w 2 łyżkach wrzątku. pozostaną malutkie drobinki albo i nic nie pozostanie. Tak czy siak działa, choć nie wiem na jakiej zasadzie. Później dosypię cynamonu- tego jeszcze nie próbowałam, zobaczę co to będzie:) Przyszło mi do głowy że małe drobinki cynamonu wyciągną więcej niż sam cukier.



2. Maseczka z drożdży (z internetu)
2 dkg drożdży spożywczych (użyję świeżych, nie w proszku)
trochę jogurtu naturalnego.
Tej maseczki jeszcze nie stosowałam. Zobaczę jak zadziała. Czytałam, że jest bogata w witaminy z grupy B, świetnie odżywia i nawilża skórę.


3. Maseczka z siemienia lnianego-zamykanie pór.
Proporcje dzisiaj zmierzę. Zwykle robię na tzw. "oko". trochę siemienia lnianego mielonego, trochę gorącej, przegotowanej wody, aż się zrobi glut. Glut, jak temperatura odpowiada, nakładam na twarz czekam aż zaschnie, później zmywam. Zmywanie maseczki sprawia, że z powrotem zamienia się w glut, a zmycie długo trwa. Pomagam sobie wacikami kosmetycznymi ścierając go trochę. Upierdliwe to, ale warto! Pory praktycznie niewidoczne!!!
No to do dzieła!!:)

Blog czas zacząć!!

Siedząc w domu, rozmyślając jak z niskopodłogowca latającego na miotle, zimowego babola, zamienić się w zadbaną i zrelaksowaną kobietę, wpadłam na genialny pomysł prowadzenia bloga!!
Taki bat na siebie samą. 
Blog będzie o moim domowym SPA. Zmusi mnie to do częstszego go stosowania. 
Ba! może nawet regularnego:)
Jeżeli, którakolwiek z was, moje przyszłe czytelniczki (mam nadzieję!), robiła jakieś domowe zabiegi, wie jakie to przyjemne tanie i skuteczne. Ja na pweno wiem o chwilowej skuteczności. Gdyż mój brak motywacji i samozaparcia nie pozwolił mi zobaczyć długofalowych efektów. Ale.. robienie czegoś publicznie zobowiązuje!
Mój plan...:
1. Walka z celulitem
2. Piękna buzia 
(bez zaskórników, przebarwień, cieni pod oczami, błysku tam gdzie nie chcę..)
3. Zrelaksowana Anka!